Monday 31 May 2010

Listy do Pavitrama - 8



Listy do Pavitrama - 8

03.05.02. NVM

Haribol Pavitram!

Właśnie skończyłem gotowanie i trochę ogarnąłem pokój, bo wkradł się tu ostatnio mały nieporządek. Tulasi siedzi na łóżku i robi chyba już setną girlandę dla Bóstw.

Zacząłem pracować ostatnio nad ogrodem Prabhupada. Chciałbym go całego zasadzić kwiatami, żeby znów było tam tak pięknie, jak kiedyś. Widziałem stare zdjęcia i myślę, że będę mógł przywrócić mu choć trochę dawnej świetności.

Jak na razie ściągnąłem warstwę z trawą i spulchniłem to, co było pod spodem. Jutro, albo pojutrze zacznę przywozić kompost i kiedy tylko podłączę wodę, zacznę sadzić. Myślisz sobie pewnie, że w końcu się za coś naprawdę wziąłem i zacząłem czuć bluesa, ale musze Ci szczerze powiedzieć, że jest tak, jak zwykle; po prostu zmagam się, żeby coś robić, ale nie mam do tego serca. Ciągle czegoś brak.

Ostatnio jestem tak zawalony służbą, rundami i różnymi społecznymi uwikłaniami, że nie mam czasu, żeby spokojnie się nad sobą zastanowić. Nie mam czasu na mój świat. To jedna rzecz. A druga, to nie mogę wysiedzieć w jednym miejscu, gdzieś na wsi, ciągle te same sprawy (małe sprawy), te same małe problemy, które przysłaniają cały świat. Tęsknię za Krakowem, albo nawet za Warszawą, za godzinami w tramwaju, albo w autobusie, za patrzeniem przez okno na ludzi tak zajętych swoimi małymi sprawami (jak ja teraz).

Wiem, co powiesz. "Mieszkasz z bhaktami, służysz Radharani i Krysznie, studiujesz sastry, czego więcej możesz chcieć?" Masz rację. Tylko dlatego jeszcze tu jestem i toleruję problemy i niektóre osoby, szczególnie kiedy pakują mi się z butami w życie, bez żadnego wyczucia i próbują mnie ocenić i wepchnąć w swoje ciasne ramy.

Choć minęło tyle lat, to ciągle jestem anarchista. Co jakiś czas muszę siąść sobie samemu, włączyć Ga-Gę, czy Dezertera i przypomnieć sobie, że jestem wolny i "przeciw" (zawsze jest coś złego, przeciwko czemu można być "przeciw") i że "oni" mnie nie dostaną i że jakoś to będzie.
A potem mogę już zmienić kasetę na Aindrę, wziąć do ręki Srimad Bhagavatam i znów iść do przodu.

Ale Ci dałem wykład, co? Chyba już dam spokój.

Wiesz, zastanawiałem się kilka razy, czy nie zebrać tych listów, którymi Cię prześladuję i nie udostępnić ich szerszemu gronu, np. w Pada Sevanam, a może w jakiejś małej książeczce, ale chyba się nie zdecyduje. Zbyt osobiste - to raz, a po drugie, jaki z tego pożytek? Ludzie mają dosyć własnych problemów. Dlatego zostaniesz jedynym czytelnikiem moich wynurzeń, stary.

Pomódl się za mnie, gdziekolwiek teraz jesteś.

Twój przyjaciel
Madhavendra

No comments:

Post a Comment