Monday 31 May 2010

Listy do Pavitrama - 1



Listy do Pavitrama - 1

Osiem lat temu, mieszkając w Nueva Vraja Mandala pod Madrytem zacząłem pisać serię listów do wymyślonego przyjaciela, Pavitrama. Pavitram jest moim bratem duchowym, który wybrał pełne przygód życie brahmacarińskie, wyjechał do Indii, poświęcił się w pełni życiu duchowemu. Lubię gościa, tak więc pewnie jeszcze wrócę do naszej korespondencji.

* * *

22.02.02 NVM

Haribol Pavitram!

Przyjmij moje pełne szacunku pokłony. Wszelka chwała Sri Sri Guru i Gaurandze! Wszelka chwała Srila Prabhupadzie!

Szkoda, że Cię tutaj nie ma. Na pewno by ci się spodobało, a poza tym brakuje mi Ciebie jak nie wiadomo co.

Pisałem Ci już o naszych pięknych Bóstwach. Ciągle jestem pujarim i nie uwierzysz, ale polubiłem ta służbę. Wyobrażałeś mnie sobie kiedykolwiek z czamarą na ołtarzu? A jednak... Kryszna ma Swój plan dla każdego.

Dzisiaj Radha Govinda-Candra wyglądali cudownie. Zawsze czekam na piątek i sobotę, bo wtedy przychodzi pewna mataji i ubiera Bostwa tak pięknie. Chyba jestem w mayi, bo codziennie powinienem tak czekać na darsan Bostw, bez względu na to, kto Je ubiera. Ale co ja mogę poradzić? Zresztą w inne dni też udaje mi się dostrzegać cos pięknego i twarz Radhiki zawsze jest piękna. Dziś rano prowadziłem kirtan i nie mogłem oderwać od Niej wzroku. Ale nie jestem sahajiya- znasz mnie. Wiesz że jestem nadęty i czasami nie da się że mną wytrzymać, ale staram się trzymać ziemi.

Miałem robić tę służbę na ołtarzu, dopóki nie zjawia się jacyś "prawdziwi" pujari, ale myślę, że kiedy to się zdarzy, to poproszę głównego pujariego żebym mógł zachować popołudniowe ofiarowanie owoców. Ta służba pozwala mi utrzymać poziom.

No wiec to jedna strona mojego życia- pujaruję, siedzę w jednym miejscu, ale przyznam się, że zazdroszczę Ci tego, co robisz. Zawsze razem marzyliśmy o Indiach i Tobie w końcu się udało, a mi jeszcze długo będzie poczekać. Czasami sobie myślę, jakby to było cudownie odwiedzić te wszystkie świątynie o których piszesz i spotkać tych wszystkich wspaniałych bhaktów , którymi się tak zachwycasz.

Gdybym tam był, to moglibyśmy siąść wieczorem pod jakąś świątynią, nad głowami gwiazdy, jakaś ciepła wieczorna bryza (to moja spekulacja- macie tam cieple wieczorne bryzy?) i rozmawialibyśmy o tym, co się tego dnia zdarzyło, o naszych realizacjach, o Krysznie i w ogóle... myślę, że byłoby mi lżej. Bo teraz nie jest mi za łatwo. Szczególnie od kiedy nasze ścieżki się rozeszły (wiem, wiem , już to słyszałem - nasze ścieżki wcale się nie rozeszły… te parę tysięcy kilometrów to nic?! ).

Tęsknie za tymi czasami, kiedy nie martwiliśmy się przyszłością i żyliśmy słowami Guru Maharaja: " podążajcie tą ścieżką, a wasza przyszłość będzie świetlana". I jak czasami namawiałeś mnie, żebym wyszedł z Tobą na książki i w końcu z oporami się zgadzałem i dzięki temu przeżyłem parę naprawdę dobrych chwil. I było mi wtedy szkoda tych ludzi na zewnątrz, którzy nie maja Kryszny, prasadam, kirtanów i na pewno takiej przyjaźni, jaką my mieliśmy (sorry- mamy, nie mieliśmy... nasze ścieżki itd... wiem, wiem:)).

Dziś pojechałem z Sambą i Abhinandą do Guadalajary. Szukaliśmy zbiornika na wodę do irygacji, a raczej oni szukali, a ja po prostu intonowałem rundy. Zatrzymaliśmy się w kilku miejscach i miałem trochę czasu, żeby poobserwować ludzi, którzy wysiadali z samochodów, kupowali coś, pędzili przed siebie.

I wiesz co mnie wystraszyło? Nie było we mnie tego współczucia, które miałem kiedyś, kiedy wychodziłem z książkami, czy prasadam, ale raczej myślałem, że ten ma taki wóz, może sobie pozwolić na tyle rzeczy, o których ja tylko mogę pomarzyć, a ten chłopak na rowerze o nic się nie musi martwic, starzy go utrzymują i może robić, co chce i jeszcze zobaczyłem basen (w tym miejscu gdzie szukaliśmy zbiornika, robili też baseny) i pomyślałem z żalem, że pewnie nigdy mnie nie będzie stać na taki.

Wiocha, co? Wstyd mi przed Tobą, ale piszę o tym, bo musze się przed kimś wygadać i mam nadzieje, że jakoś mi pomożesz. Chciałbym znów być idealistą i wierzyć, że jestem w najlepszym z możliwych miejsc, robiąc najlepszą z możliwych rzeczy. I jeszcze chciałbym rozwinąć współczucie wobec ludzi, którzy tak naprawdę nic nie mają. Bo nie maja Kryszny. Brakuje mi takiego nastawienia.

O Boże, ale mentale! Zepsułem Ci pewnie humor na cały dzień? Najlepiej to znajdź teraz jakieś święte jeziorko i wykąp się natychmiast ;)
A tak na poważnie to czekam na list. Napisz co u Ciebie i pociesz trochę starego druha.

Twój Madhavendra

PS. Leżałem ostatnio w łóżku i przypominałem sobie, jak było na sankirtanie. Pojawił mi się taki obrazek. To dla Ciebie do powspominania:

"OBRAZEK"

Leżę na skrzyniach
z tylu zielonego mercedesa,
a może białego ducato.
Rozłożyłem karimatę,
pod głową śpiwór,
wieczór, zima.

Żeby wyjechać z miasta,
musimy przejechać przez centrum.
Światła neonów migają w szybie,
ludzie biegają
w wieczornej pasji,
albo spacerują powoli,
ciesząc się , że już po pracy.
I nikt nie zwraca uwagi
na nasz statek kosmiczny
z Krysznaloki
i na młodych astronautów,
wyglądających z zaciekawieniem
przez okna.

Już późno,
w dodatku po uczcie
i kirtanie z Guru Maharajem.
Trochę zasypiam,
zmęczony, szczęśliwy i zdziwiony-
- jak to się stało, że tu jestem?
Na przednim siedzeniu starsi bhaktowie
rozmawiają półgłosem
(na pewno Visvarupa nie wiem kto jeszcze )
o tym, gdzie zatrzymamy się na noc.
Lubię dźwięk ich glosów,
czuję się bezpiecznie
i jeszcze jakaś muzyka Vaisnava.

Naprzeciwko leży Sebastian
i chyba też ma taką jazdę jak ja,
święcą się mu oczy
i uśmiecha się w oszołomieniu.
Chyba nawet go spytałem,
czy to nie cudowne,
że tak sobie jedziemy
przez rozjaśniony miastem wieczór
i nawet nie wiemy, gdzie spędzimy noc.
Gdzie by to nie było -
łaska Kryszny.
I kiedy tak jadę,
to przez sekundę
miga mi myśl,
że chciałbym tak zawsze jechać,
wyglądać przez okno
na ulice Krakowa,
słuchać Visvarupy
i pytać Sebastiana
czy to nie cudownie
tak jechać
do Kryszny...



3 comments:

  1. Nie wiem który to już raz wzruszam się czytając Twojego bloga. Przeżyłeś tyle wydarzeń, które kształtowały Twoją świadomość i cały czas przeżywasz swoją tęsknotę... Chciałbym mieć w sobie chociaż cząstkę tej tęsknoty.

    ReplyDelete
  2. Masz, stary, masz:) Zaczyna się od tęsknoty za tęsknotą:)

    ReplyDelete
  3. Lubię takie tematy związane z duchowością. Kto zgłębia wiedzę duchową polecam stronę www.boga.fora.pl

    ReplyDelete