Sunday 30 May 2010

Krople 8



Krople
Czytając Krishna Kathamrta Bindu

05.11.2008

- Zasady przyjaźni – Śrila Prabhupada
- Podarunek Mahaprabhu – Śrila Bhaktisiddhanta Sarasvati Maharaja
- Kwalifikacje do słuchania – Gaur Govinda Swami
- Z życia Virchandry Prabhu.

Kilka dni przerwy w pisaniu, ale dziś nie mogłem się już powstrzymać. Czytałem „Churning the Milk Ocean” SDG i lektura zainspirowała mnie do poczytania Prabhupada. Nie byłem pewny co by to miało być, ale gdy zobaczyłem tytuł otwierającego KKB tekstu Prabhupada („Zasady przyjaźni”) wiedziałem, że tego szukam, tym bardziej, że ostatnio myślałem o przyjaźni i bliskości z Kryszną.

„Zasady przyjaźni” to werset ze Śrimad Bhagavatam (3.29.17) i objaśnienie Prabhupada.

„Czysty wielbiciel powinien pełnić służbę oddania, ofiarowując wielki szacunek mistrzowi duchowemu i acharyom. Powinien współczuć biednym i przyjaźnić się z równymi sobie. Ale wszystkie jego czynności powinny być spełniane zgodnie z zasadami i w kontroli zmysłów.”

Niesamowicie proste nauki. Często komplikujemy sobie życie, zastanawiając się jak znaleźć te szczególne wskazówki, dla naszej „szczególnej” sytuacji i wtedy życie duchowe zaczyna wyglądać jak coś zagmatwanego i niemożliwego. Tymczasem Bhagavatam pełne jest właśnie takich jasnych i prostych rad. Po prostu zdrowy rozsądek.

Prabhupada poświęca objaśnienie tego wersetu na rozwinięcie trzech głównych tematów w nim opisanych; ważność wielbienia guru i acharyów, potrzeba współczucia dla biednych i przyjaźń z osobami będącymi na tym samym poziomie.
Najważniejsze jest znalezienie acharyi, „mistrza duchowego, który zna rzeczy takie, jakimi są naprawdę”. Mistrz ten musi pochodzić z autentycznej sukcesji uczniów.

Pamiętam kiedy dostałem drugą inicjację i poszedłem pierwszy raz mantrować gayatri. To był 2002, marzec, albo luty, Hiszpania. Wiosenne słońce mocno przygrzewało, pachniało ziemią i rzeką, śpiewały ptaki. Znalazłem sobie ciche miejsce za świątynią, obok szklarni, rozłożyłem stary leżak i zacząłem intonować. Dokładnie pamiętam tamto wrażenie. Zamknąłem oczy, wystawiłem twarz do słońca i po kilkunastu sekundach zdałem sobie sprawę, że intonuję starożytne mantry, które dostałem od swojego guru, który dostał je od Śrila Prabhupada a on od Bhaktisiddhanty Maharaja itd. To było mocne wrażenie. Poczułem się, jakbym otrzymał zaszczyt zasiadania w najbardziej doborowym towarzystwie we wszechświecie. Mistrz duchowy i sukcesja uczniów to jedne z najważniejszych elementów życia duchowego. Kiedy w związku ucznia i mistrza pojawiają się dziury i rysy, oznacza to początek problemów i trzeba wtedy prosić Krysznę o pomoc. Z własnego doświadczenia mogę widzieć, że istnieje ogromna różnica pomiędzy praktykowaniem ścieżki bhakti, czując się „podłączonym” do sukcesji uczniów, a robiąc to samemu.

Jeśli chodzi o współczucie dla biednych, Prabhupada pisze, że nie chodzi o ludzi biednych materialnie, ale o biednych duchowo, czyli pozbawionych wiedzy o Bogu. Myślę, że o ludzi biednych też chodzi. Może Prabhupada napisał w ten sposób, żeby podkreślić fakt, że Bhagavatam mówi o platformie absolutnej, a ubóstwo jest czymś względnym, ale sam osobiście wiele razy pokazał, że nie był ślepy na czyjeś materialne problemy. Przecież to on powiedział, że w odległości kilometra (czy dziesięciu?) od świątyni Iskconu nikt nie powinien być głodny. Myślę, że pomimo tego, wielu bukatów źle to zrozumiało i uważa, że dawanie jałmużny to nie tylko Maya, ale w ogóle zła karma. Kompletnie się z tym nie zgadzam. Podoba mi się to, co kiedyś usłyszałem od Swamiego. Powiedział, że szczodrość to jedna z cech Waisznawa i trzeba ją rozwijać. Musimy nauczyć się dawać w świecie, w którym to branie, a nie dawanie jest czymś naturalnym. Swami powiedział, że na początek, jeśli ciężko nam to idzie, powinniśmy ofiarować w jałmużnie choć garść popiołu (oczywiście to metafora), żeby wykształcić w sobie odruch dawania.

Faktem jest, że im więcej ludzie mają, tym mniej chcą dawać. Wiem to z pierwszej ręki, z grania muzyki na ulicy. Najczęściej bogaci, dobrze ubrani ludzie, nawet się nie zatrzymują, a jeśli już, to z reguły wrzucają jakieś miedziaki (za co ciągle Bóg im zapłać), natomiast najlepsze dotacje zbieram od emerytów, ludzi biednych, wariatów, często takich, którzy sami żyją z tego co da im ulica. Ciekawe, nie? Ludzie, którzy nie mają za dużo są bardziej szczodrzy.

Przedwczoraj koło Tesco zobaczyłem smutnego chłopaka, żebrzącego pod sklepem. Wyglądał sympatycznie, więc wrzuciłem mu funciaka, na co z uśmiechem wyciągnął z pudła ogromnego, żółtego melona i mi go dał. Spotkałem go też dzisiaj i podziękowałem za melona, powiedziałem mu, że był przepyszny. Ucieszył się bardzo i poskarżył mi się, że inni ludzie, którzy dostali od niego melony wyrzucili je do kosza, obawiając się, że coś z nimi nie tak, skoro żebrak rozdaje je za darmo. Szok jak ciężko jest wybić ludzi z ich ciasnego świata. Coś za darmo? Nie! To musi być zatrute!

I w końcu przyjaźń. Wielbiciel powinien przyjaźnić się z innymi wielbicielami i do tego wielbicielami będącymi na tym samym poziomie co on. Sva-jati – z tej samej kasty. To jest czasami problem, bo choć jest tylu wielbicieli, to niełatwo jest mi znaleźć ludzi o tej samej wibracji. Staram się szanować bhaktów, jako takich, ale nie jest mi łatwo znaleźć wśród nich przyjaciół. Wielu bhaktów, których znam ma za duże parcie do osądzania innych (to jest jakieś skrzywienie naszej społeczności) i systematyzowania wszystkiego. Nie moj klimat. Mimo wszystko mam kilku przyjaciół rozrzuconych po świecie, ale to chyba za mało. Wiem jaka to inspiracja mówić o Krysznie i o życiu duchowym z osobami, które myślą tak samo jak my. Nawet będąc w najgłębszej mayi, to kiedy zejdzie się człowiek z przyjacielem, przed którym może otworzyć serce, to łatwo przekroczyć te problemy i zanurzyć się w słodkim krsna-katha. Przyjaciel w Świadomości Kryszny to naprawdę ważna rzecz.

Z drugiej strony mam też takie doświadczenie, że wspólny cel, w tym przypadku życie duchowe i Kryszna mogą pomóc przezwyciężyć różnice i osoby, które w normalnym życiu nigdy by się nie zbliżyły, mogą zostać przyjaciółmi, albo chociaż dobrymi kumplami.

Kiedyś napisałem do Hrdayanandy Maharaja pytając między innymi o to, jak być szczęśliwym w Świadomości Kryszny. W odpowiedzi napisał mi coś takiego: „Znajdź społeczność wielbicieli, którzy spasowaliby ci charakterami, z którymi czułbyś się dobrze i po prostu pełnij służbę oddania i praktykuj życie duchowe w ich towarzystwie.”

Jedną z głównych potrzeb ludzkiej psychiki, bez spełnienia której ciężko jest mówić o zdrowym rozwoju jest potrzeba przyjaźni, grupy, przynależności.

07.11.2008

„Kwalifikacje do słuchania” – Gaur Govinda Swami

Tekst GGS trochę mnie poruszył, poczułem jak zabolały wyrywane chwasty. Jaka jest kwalifikacja do słuchania Krsna-katha? Podporządkowanie. Słuchanie Hari-katha oczyszcza serce, ale ważne jest to, jak słuchamy. Czy słuchamy dla własnej przyjemności, czy przyjemności Guru i Kryszny?

Jak ja słucham? Ciężkie pytanie. Gdyby moja sytuacja z mistrzem duchowym była jaśniejsza, miałbym się czego chwycić, ale bez tego jestem trochę zagubiony. Czasami na Vrindzie czytam rozmowy o guru, ktoś powołuje się na swojego mistrza, pisze o nim z wiarą i uczuciem i w takich momentach zdaję sobie sprawę, że bardzo ważna część mojego życia duchowego jest w rozsypce i to na pewno ma duży wpływ na mój brak entuzjazmu i inne problemy. Życie duchowe oznacza oddanie się, podporządkowanie, nastawienie bycia „sługą sługi, sługi”. Bez tego, jakby człowiek się nie starał, pozostaje w zawieszeniu. Wiem, że dużo osób pewnie się z tym nie zgodzi, szczególnie bhaktowie, którzy z jakiegos powodu znaleźli schronienie w Prabhupadzie, ale dla mnie to nie jest kwestia zgadzania się, czy nie zgadzania- dla mnie żyjący, autentyczny guru to bardzo ważna rzecz.

Grunt to wierzyć w plan Kryszny.

Następny dział w tym KKB to artykuł Bhaktisiddhanty Maharaja „Podarunek Mahaprabhu”.
„Prawdziwe nauki każdego proroka są przestrzegane najwyżej przez bardzo mały procent jego zwolenników.”
Mocne.

Następny fragment jest bardzo interesujący. Maharaja mówi, że rytuał intonowania imion Kryszny jest bardzo prosty. Jedyny warunek, jaki trzeba spełnic, to obecność świętej osoby. Bez prawdziwego wielbiciela nie ma Imienia. Podobnie z filozofią – słowa nie będą miały mocy, jeśli nie wypowie ich osoba prawdziwie służąca Krysznie.

Końcówka artykułu jest niesamowita, aż przez chwilę wydawało mi się, że źle zrozumiałem.

„Kryszna jest rozdawany za darmo, w domach wszystkich śpiących dusz tego świata, tak żeby nawet najtwardsi egoiści mogli Go usłyszeć. W ten sposób Kryszna pada na kolana, tak jakby chciał obudzić w kimś, choć najmniejsze rozpoznanie Jego istnienia.”

Ale czad! Naprawdę włosy się jeżą! Po lekturze pierwszej części artykułu poczułem się trochę wykluczony – Święte Imię i nauki mają moc tylko w obecności (służbie) czystego wielbiciela, ale następny fragment rozłożył mnie na łopatki. „Krishna goes dwon on His knees, as it were, to obtain the slightest recognition of His existence.” Idea, że Bóg bardziej nawet niż my, pragnie, żebyśmy sie do Niego zwrócili chwyta za serce i nie wydaje mi się, żeby jakakolwiek inna religia zbliżyła sie do niej bardziej niż Gaudiya Waisznawizm. A co z tymi nieszczęśnikami, którzy głoszą, że Bóg stworzył wszechświat i sobie poszedł?!

„Problemy odżywiają miłość”
(na podstawie „Prema-Samputa” Śrila Viśvanatha Cakravarti Thakura, tekst 54)

Bogowie z niebios
mogą ci rzucać kłody pod nogi
Obcy ludzie i własna rodzina
mogą ci stanąć na drodze
Nawet ty sam możesz być swoim przeciwnikiem,
albo ktoś, kogo kochasz bardziej niż życie
może stanąć przeciwko tobie.
Twoje problemy mogą być wielkie
jak góra Sumeru
ale pokonując przeciwności
odżywiasz swoją miłość,
tak jak lew staje się silniejszy
walcząc ze słoniami.


No comments:

Post a Comment