Sunday 30 May 2010

Krople 6



Krople 6
Czytając Krishna Kathamrta Bindu

22.10.08

Myślałem, że dzisiaj nici z czytania KKB. Czekałem na telefon w sprawie pracy, na której bardzo mi zależy, ale w pewnym momencie wyszedłem grabić liście i przegapiłem telefon, a kiedy oddzwoniłem biuro było już zamknięte. Tak mnie to rozstroiło, że nie mogłem się na niczym skupić. No ale wszedłem na Vrindę i zacząłem kopać po starych periodykach i to mnie wyciszyło. Artykuły bhaktów, których znam, wywiady, sprawy świątyni, zapowiedzi programów, itd. Czasami mi tego brakuje. Towarzystwa bhaktów z tamtych czasów…

Ale miało być z KKB.
W dzisiejszym odcinku:

- Nawet krytycy mogą odnieść korzyść – Śrila Prabhupada
- Jezioro premy – Gaur Govinda Maharaja
- Odzyskanie utraconego królestwa – z życia Maharaja Chodagangadevy

Na początku jest fragment znaczenia Śrila Prabhupada do Bahagavatam 5.14.43. Co za entuzjazm! Uwielbiam czytać, kiedy Prabhupada z takim entuzjazmem i wiarą mówi o Iskconie. Jakby mówił o swoim dziecku. „Obecnie każda ważna osobistość musiała już słyszeć o Krysznie. Głosimy chwały Kryszny, popychając do przodu ten ruch świadomości Kryszny.”
Entuzjazm Prabhupada jest zaraźliwy. Nawet tylko kiedy się czyta jego słowa. Lubię myśleć o takim Prabhupadzie – pełnym energii, maszerującym z wysoko podniesioną głową, wydającym komendy swoim uczniom. To co razi mnie w innych,u Prabhupada jest ozdobą. Pamiętam, że moim ulubionym działem z Back to Godhead było „Prabhupada speaks out”, czy jakoś tak. Mam też dużą kolekcję różnego rodzaju książek o nim, począwszy od wielkiej, jednotomowej Lilamrty SDG, a skończywszy na różnej maści wspomnieniach. Śrila Prabhupada ki jay!

„Jezioro premy”

Złota inkarnacja rozdaje za darmo
Największy ze skarbów- miłość do Pana.
Jak więc to możliwe i tak się dziwnie dzieje,
Niewielu szczęśliwców wyciąga po skarb swoją dłoń?

Gaur Govinda Maharaja, w bardzo prosty i czarujący jak zwykle sposób pisze, że prema jest jak mleko, a nasze serce jak gliniany dzban. Jak będziemy mogli napełnić mlekiem nasz dzban, jeśli będzie on pełen brudu i dziur? Dlatego właśnie tak niewielu ludzi przyjmuje ten podarunek Mahaprabhu; nie są gotowi na zmianę serca.
Następnie Gaur Govinda Maharaja (od teraz GGS) mówi co jest najważniejsze, żeby przygotować się na przyjęcie premy: trnad api sunicena – być pokornym i tolerancyjnym.

********************

Nie wiem za bardzo co napisać tutaj od siebie. Wydaje mi się, że najwięcej mam do powiedzenia, kiedy mam doła, he, he. Takie dziwne skrzywienie psychiki. W takim momencie jak teraz, kiedy jestem w miarę spokojny i zainspirowany i trafiają do mnie słowa sadhu, wydaje mi się, że moje słowa to puste gadanie i szkoda strzępić sobie języka, lepiej po prostu pomantrować, czy poczytać. Ale tak chyba też niedobrze. Lepiej pisać nie tylko skarżąc się na swój los, ale po prostu dzielić się wszystkim, pozytywnymi rzeczami też.

Lubię bardzo GGS. Gdzieś w domu ciągle mam kilka DVD z jego wykładami, które kiedyś, ktoś mi pożyczył, a ja zapomniałem kto, tak więc nie mogłem ich oddać. Nigdy nie obejrzałem ich w całości, praktycznie nie rozumiem angielskiego GGS, jego akcent jest dla mnie jeszcze cięższy od akcentu Prabhupada, ale lubiłem po prostu oglądać je sobie przez chwilę, obserwując GGS i czując jego obecność. Podobnie jak do Prabhupada, mam do niego pełne zaufanie.

He, he, przypomniał mi się jeden fragment z tego wykładu, tzn. z tego DVD, które mam gdzieś w domu. GGM wyśmiewa się z pornografii, robi to w cudownie lekki sposób i w pewnym momencie, ze śmiechem bije dandą jednego z siedzących przed nim uczniów, kierując do niego swoje słowa. Domyślam się, że ten bhakta miał jakieś problemy z pornografią. Sposób jaki GGS go skarcił był niesamowity. Co za inspiracja. Żadnego wzbudzania poczucia winy, żadnych mrocznych słów potępienia. Po prostu śmiech i niedowierzanie, że można być do tego przyciąganym. Lekkość jego podejścia do tej sytuacji sprawiła, że problem tego Waisznawy nie wydawał się mu już czymś ciężkim. Czysty mistrz duchowy wpływa na ucznia nie tylko słowami, ale też swoją osobowością, charakterem, duchowym zrozumieniem, które poprzez bezpośrednie towarzystwo, w jakiś sposób odbija się w charakterze ucznia.



Co za sytuacja – wykład, mistrz duchowy, uczniowie, nagle jeden z nich dostaje dandą i wszyscy się śmieją, w powietrzu czuć miłość i współczucie i w tej atmosferze brudy ulatują z serca jak ćmy. Tak powinno to wyglądać. Eh, marzy mi się coś takiego. Jeśli nie w tym życiu, to przynajmniej w przyszłym.


********************

Na koniec redaktorzy KKB zaserwowali nam krwawą historię przygodową, o królu Chodagangadevie, założycielu świątyni Pana Jagannatha w Jagannatha Puri.

„Odzyskanie utraconego królestwa”

Pewnego razu był sobie król
(znaleźć rym do „król” to naprawdę ból!)

Chodagangadeva imię jego było
I król ten z pobożności słynął

To on właśnie nad brzegiem oceanu
Zbudował wielki pałac Najwyższemu Panu

Pewnego dnia jednak wielki błąd uczynił
W ocenie sytuacji bardzo się pomylił

W tym rzecz, że wielki mędrzec i poeta
Prawdziwy yogin, nie żaden wierszokleta

Chciał złożyć wizytę królowi
Nie spodziewał się jednak odmowy.

Bhimakavi mędrzec rozpalił się gniewem
I na króla rzucił ciężką klątwę

Że wkrótce jego wróg armię mu rozniesie
I zajmie jego tron, a on skończy w lesie

Przepowiednia szybko się spełniła
I klątwa dosięgła Chodagangadeva

Który sam został na tym łez padole
A do tego skończył w ziemi wykopanym dole

Akurat koło dziury Bhimakavi szedł
I widząc skruchę króla, tak do niego rzekł:

„Niedługo pokonasz wrogów i wrócisz na tron,
A twój wróg skończy jako pokarm dla wron.”

Kilka dni minęło od tego spotkania
Aż król trafił na trupę artystów
Która na najeźdźcy dwór zmierzała
I tam nowego władcę zabawić by chciała

Chodagangadeva ruszył więc wraz z nimi
I niedługo po tym do stolicy przybyli

Tam król, nie rozpoznany przez nikogo z dworu
Miał grać samego siebie, to jak spada z tronu

Nadszedł wieczór pokazu, tłoczno się zrobiło
Nowy król zasiadł na tronie, wkrótce nie będzie mu miło

Nagle blask świateł oświetlił wielką scenę
A na scenie prawdziwy król, grający sam siebie
(Czy do „siebie” nie ma rymu innego jak „klepie”,
A do słowa „scenę” muszę użyć „Gienię”!!?)

Tak czy inaczej historia tak się kończy
Nadchodzi akt w żyłach krew mrożący

Chodagangadeva łeb najeźdźcy ścina
A krew z szyi tryska, niczym struga wina

Chodagangadeva swój tron odzyskuje
I od tego czasu mędrców bardziej szanuje.



*****************

Uff, ale grafomaństwo. No ale miałem ubaw.

I już wieczór. Cały dom pogrążony jest w ciszy, słychać tylko odległe dźwięki przejeżdżających z rzadka samochodów i szum wiatru. Wewnętrzny szum nie zatruwa mi życia dziś wieczorem, a może przeszedł gdzieś bokiem i zmieszał się z szumem wiatru i samochodów?

„Sri Vrindavana Mahimamrta” - Śrila Prabhodananda Saraswati

O bracie!
Czy jest jakaś przyjemność,
Której jeszcze nie doświadczyłeś
W tym świecie narodzin i śmierci?
Czy pozostał jakiś rodzaj
Uwielbienia, czy sławy,
Których nie doświadczyłbyś
Dzięki swojej wiedzy, wyrzeczeniom,
Czy dobroczynności?
Przyjacielu!
Dziś wreszcie porzuć to wszystko
I jedz tylko to, co przyjdzie samo,
Dostrzegaj w innych tylko dobre cechy
Nie patrz na ich błędy
Nie pchaj się do przodu
Pozostań w ukryciu,
Nieznany i mały.
Po prostu zawsze
Wędruj samotnie
Po tym pięknym lesie
Vrindavany

No comments:

Post a Comment