Tuesday 26 October 2010

Sadhana, czy łaska?



Nowe krople 3
(KKB 35 do ściągnięcia)

26.10.2010 Rycerka

Fragment wykłady Prabhupada. Przetłumaczę cały, jest świetny.

Zapisujcie swoje przemyślenia*

Każdy z was powinien pisać o swoich przemyśleniach. Po co jest Back to Godhead? Zapisujcie, co zrozumieliście o Krysznie. To jest wymagane. Nie bądźcie bierni, zawsze działajcie. Kiedykolwiek znajdziecie czas, powinniście pisać. Nie przejmujcie się, czy to będą dwie linijki, czy cztery, po prostu piszcie. Śravanam kirtanam, pisanie, czyli ofiarowywanie modlitw, pisanie o chwałach. Jest to jedna z funkcji Vaisnavy. Słuchacie, ale musicie także pisać. Pisanie oznacza smaranam, pamiętanie tego, co usłyszeliście od waszego mistrza duchowego, co przeczytaliście w pismach. Piszcie dla Visnu, nie piszcie nonsensów dla nonsensownych ludzi, to strata czasu. Piszcie o Visnu, Krysznie. To jest dbanie o świadomość Kryszny. Słuchajcie, piszcie, pamiętajcie i próbujcie zrozumieć. Nie bądźcie tępogłowi. Bez bycia bardzo inteligentnym, nikt nie może mieć pełnej świadomości Kryszny. To jest dla najbardziej inteligentnych. Ta inteligencja przyjdzie, jeśli będziecie próbowali zrozumieć Krysznę. Mamy tak wiele książek. Zawsze próbujcie zrozumieć Krysznę. Wtedy będziecie wyzwoleni.

(Wykład z Brahma-samhity, Los Angeles, 14 sierpnia 1972)

* Angielskie „realization” przetłumaczyłem jako „przemyślenia” oraz „zrozumienie”.

* * *

Podobał mi się ten wykład. Pewnie dlatego, że sam piszę ile się da. Wprawdzie nie piszę tylko o Visnu i życiu duchowym, ale nie martwię się tym. Każdy musi z czegoś żyć, a jeśli kiedyś udałoby mi się wybić, to czym różniłoby się to od zwykłej pracy, czy biznesu? Zresztą nie potrafię i tak oddzielić pisania od siebie, więc myślę, że duchowość gdzieś tam przenika…

Nie o tym miałem pisać. Brak Kryszny w życiu jest ostatnio moim największym problemem. Nie chodzi tylko o zewnętrzny brak – próbuję mantrować, śpiewamy z Tulasi bhajany, czasami czytam śastry, czy słucham wykładów, tak że z tym nie jest aż tak źle. Chodzi o to, że nie odczuwam obecności Kryszny i to mnie martwi. Albo odsunął się ode mnie, albo robię coś źle, słabo – w obu przypadkach niewesoło. Ale nie dołuję się – będę się starał i wtedy się zobaczy. Mówi się przecież, że zrobisz jeden krok w Jego stronę, On zrobi sto w twoją. Doświadczałem tego przecież wcześniej.

* * *

Zima już za pasem. Kiedy patrzę przez okno, dodaje mi otuchy widok zrąbanych pni brzozy ułożonych pod ścianą na opał. Jest w tym coś swojskiego. Miło będzie siedzieć w środku, gdy za oknem strzela mróz, w kominku buzuje ogień, zima bez żadnej pracy (rozkosze bezrobocia:)…

„Poleganie na łasce”
Gour Govinda Maharaja

Uczeń zadaje pytania Maharajowi. Najpierw mówi, że słyszał, iż słuchanie o Krysznie jest równie dobre, jak widzenie Go. Maharaja odpowiada, że to prawda – jeśli regularnie będziemy słuchać o Krysznie od czystego wielbiciela, nasze serce oczyści się z wszystkich brudnych rzeczy.

To dodaje nadziei – co ja mogę sam zrobić? Ok, mogę próbować się poprawić, ale żeby naprawdę oczyścić serce muszę pozwolić się dotknąć Vaisnavie. Tego też dotyczy dalszy ciąg rozmowy.

Uczeń czytał gdzieś, że w tym wieku nie da się osiągnąć doskonałości przez sadhanę, po co więc ją spełniać? Maharaja odpowiada, że robimy to, ponieważ poprosił nas o to nasz guru, ale tak naprawdę całkowicie zależymy od łaski, własnymi wysiłkami nic nie możemy osiągnąć.

„Jakie mamy kwalifikacje? Nic nie mamy. Jesteśmy upadli, zdegradowani, żadnych zalet, jedynie złe rzeczy i nonsensy. Naszą kwalifikacją jest nasza dyskwalifikacja. Co w takim stanie możemy osiągnąć? (…) Polegamy jedynie na łasce”

* * *

Ważny punkt – znalezienie balansu pomiędzy wagą własnych wysiłków (bo nie zgodzę się, że nie mają one same w sobie żadnej wartości), a pokorze i poleganiu na łasce.

Wiem, że jest Kali yuga, mam kupę złych cech, nie będę ich tu wymieniał, każdy wie, co w nim siedzi, ale człowiek ma w sobie wrodzony mechanizm samodoskonalenia, który z większą, czy mniejszą skutecznością będzie prowadził go do przodu. Tak więc sadhana (nie mam tylko na myśli wstawania wcześnie, ale wszystkie rzeczy, które reprezentują to, czym chcemy się stać, w opozycji do tego, czym jesteśmy teraz) ma wartość. Pragnienie samodoskonalenia się jest zdrowe. Teraz trzeba nauczyć się pogodzić je z nastawieniem bezradności w obliczu pełnej duchowej doskonałości – własnymi wysiłkami nigdy nie uda nam się osiągnąć najwyższego, duchowego poziomu. Do tego potrzebujemy pomocy z góry.

Myślę, że ten balans przyjdzie sam, z modlitwy, przemyśleń, starań, prób i błędów. Nie widzę innej możliwości. Zrozumienie, do którego nie doszliśmy sami, ma tendencje do zesztywnienia, braku elastyczności, dlatego ważne jest dojście do niego (balansu) samemu. Uczenie się na błędach innych to mit i nieprawda. Wszyscy się różnimy i to tak bardzo, że próby stworzenia uniwersalnych zasad zachowania są śmieszne.

* * *

Trudno mi nie kwestionować tego pisania. Przeczytałem ten numer KKB, porozmyślałem, spróbowałem zrozumieć, ale nie było w tym oddania, nie poczułem się bliższy Kryszny. Trzeba próbować robić to systematycznie, na pewno się polepszy. Poza tym muszę dołożyć też inne rzeczy. Popracować nad mantrowaniem (zacząć od trzymania się systematycznie tej samej ilości rund), pomyśleć o jakiejś, nawet niedużej służbie dla Kryszny, może ofiarować Mu jakieś wyrzeczenie. Coś z serca. No i więcej słuchania wykładów Tripurari Maharaja. Kiepsko z tym ostatnio, ale przecież mam doświadczenie. Kilka tygodni temu jechałem parę godzin pociągiem i większość czasu słuchałem wykładów – niesamowity spokój umysłu i miękkość serca na takim poziomie, jakiego nie doświadczałem od paru lat. Przezwyciężyć lenistwo i apatię. W tym problem.

* * *

Gdzie jest juice? A dlaczego ciągle czekasz na juice? Może dlatego go nie masz, bo ciągle skupiasz się na sobie. Podobno prawdziwe szczęście zaczyna się, kiedy nasze „ja” schodzi na dalszy plan, zastąpione przez empatię, współczucie, świadomość czegoś poza (ponad) nami. Tak mówią święci, to samo wyczytałem u Dąbrowskiego, samemu też miewałem tego doświadczenie. Też do popracowania. Jeszcze nie wiem, jak w praktyce.

* * *

Pomaga mi czytanie starych dzienników, z czasów, kiedy naprawdę żyłem świadomością Kryszny, na każdej płaszczyźnie – wewnętrznej i zewnętrznej. Wiem, że niemożliwe jest cofnięcie się, zresztą to byłoby głupie – dlaczego miałbym odrzucić wszystkie lekcje zdobyte przez ostatnie lata? Robi mi się jednak lepiej, kiedy przypominam sobie, że możliwy jest stan umysłu, w którym czujemy bliskość Kryszny, w którym przekraczamy nasze ograniczenia dla wyższego celu, w którym czujemy głęboki spokój i przenikające szczęście w sytuacjach zewnętrznie nieprzyjemnych, zimnych, w momentach, kiedy zupełnie udaje nam się polegać na Krysznie, w chwili kompletnej bezradności i niewiary we własne siły.

No comments:

Post a Comment