Friday 22 October 2010

W drodze



Irlandzka zawierucha 1

11.08.1998
autobus do Paryża

Wreszcie wyjechałem! Jutro wczesnym popołudniem mamy być w Paryżu, później jedziemy na wybrzeże i promem do Cork w Irlandii. Jadę razem z Anantą Śesą z Tychów. Nie znam go zbyt dobrze, pamiętam go z kilku programów niedzielnych, wydaje się spokojną, poukładaną osobą. Nie to co ja. Przyda się jeden taki w naszym towarzystwie.

Nie wiem, co napisać, co powinienem teraz czuć. Opiszę, co wydarzyło mi się wczoraj.

Jak zwykle w mojej głowie była ….., zamiast Kryszna. Podczas kirtanu spojrzałem w stronę matajis i dokładnie w tym momencie Guru Maharaja spojrzał badawczo na mnie i na nie. Poczułem, jak jego wzrok przewiercił się przez moje serce. Później zaśpiewał pieśń do sześciu Goswamich. Wykład był o tym, że nasze oczy mogą nas zdegradować. Patrząc na piękną kobietę, przywiązujemy się do ciała, które jest niczym więcej niż kawałkiem mięsa.

Każde jego słowo rozbijało moje głupie koncepcje na temat tego, co oznacza bycie świadomym Kryszny, jak być bhaktą, a równocześnie związać się z kobietą, której się pragnie. Wykład był o tym, że Kryszna nie jest z nas zadowolony, gdy angażujemy się w materialne sprawy.

To bolało, bo mimo wszystko czułem się ostatnio ożywiony, choć zżerał mnie też niepokój. Gama materialnych emocji, jaka wypełniła mi serce, była pełna smaku. I co ciekawe, nawet w kirtanach czułem nektar. Nie wiem, jak to połączyć – uczucie do kobiety i to, że byłem tak rozbudzony i skoncentrowany w kirtanach. Może Kryszna widząc moją mayę dawał mi więcej duchowego smaku, żebym ją przezwyciężył?

Później, wieczorem Guru Maharaja zawołał mnie i poprosił o masaż. Po raz pierwszy od roku. Widziałem, że zajmuje się mną, że do mnie kierował swój wykład, a teraz pozwala mi być blisko siebie, żebym oczyścił się z tego odwiecznego pragnienia, przez które gniję w tym świecie materialnym od milionów żyć.

Po tym masażu i w ogóle po całym dniu poczułem, że uczucie do ….. zmniejszyło się. Ciągle jest, ale znieczulone, przysłonięte, widzę co kryje się za nim, złudne światło materialnej natury. Wiem, że tylko przez łaskę Guru Maharaja mogę coś osiągnąć w życiu duchowym. Ostatnie dni pokazały mi, jak bardzo jestem przywiązany do koncepcji własnego szczęścia i jak słaba jest moja duchowa inteligencja. To było spontaniczne uczucie i może dlatego czułem się ożywiony, ale ta spontaniczność była materialna, nie duchowa, dlatego ostatecznie doprowadziłaby mnie do cierpienia. Rajo guna.

Zdaję sobie sprawę, że te przemyślenia, to nie moja zasługa. Dzięki ostatnim dniom mogę widzieć na jakim etapie jestem, jak daleko mam do doskonałości. Nawet jeszcze nie widzę jej na horyzoncie.

Czuję teraz spokój. Wczoraj, dzięki towarzystwu Guru Maharaja moja świadomość oczyściła się i zobaczyłem sprawy, które ostatnio mnie zaprzątały takimi, jakimi naprawdę są. Dziękuję za to. Teraz jadę do Irlandii pomagać Maharajowi w założeniu świątyni. Chcę skorzystać z tej okazji i w pełni zaangażować się w nauczanie, chcę służyć Guru Maharajowi i Krysznie tak, jak to tylko możliwe. Potrzebuję tylko dalszej ochrony przed samym sobą. Proszę was, Guruji i Kryszno – oczyśćcie moje serce i dajcie mi smak do intonowania i słuchania. Haribol.

12.08.1998
autobus do Paryża

Właśnie przekraczamy granicę z Francją. Jestem wykończony. Wymantrowałem już rundy, nie mam do zapisania żadnych głębszych przemyśleń. Kiedy to ciało jest zmęczone, umysł nie pracuje jak należy. Ananta Śesa okazał się sympatycznym towarzyszem podróży, choć utrzymuje dystans.

No comments:

Post a Comment