Friday 22 October 2010

Testy od Kryszny i skarbce kirtanu




Kolejny harinam. Na dolnym zdjęciu pojawia się nowa osoba:
Radha Govinda mataji (druga od prawej).


Irlandzka zawierucha 7

07.09.1998
Cork

Guru Maharaja wyjeżdża dziś do Dublina, a stamtąd, jutro do Stanów, wróci pod koniec miesiąca. W świątyni zostaliśmy: Purusa, Ananta Śesa, ja i trzy matajis: Radha Govinda, Martina i Helen.

Jest kiepska pogoda – szaro, pochmurno, mgliście i dżdżyście. Z tego, co mówią tutejsi bhaktowie, często jest tu tak okropnie.

Maharaja wezwał nas dzisiaj na spotkanie. Powiedział, że w takie dni, jak dzisiaj (chodziło o pogodę) powinniśmy być również zaangażowani. Bez tego będziemy tylko spać, jeść i stracimy cały entuzjazm. Poprosił Purusę, żeby nauczył nas, jak rozprowadzać książki w Irlandii. Ostrzegł nas też przed Garym: podejrzewa, że jest homoseksualistą i żeby na niego uważać, może czegoś próbować.

Dziś rano spytałem Maharaja o przestrzeganie caturmasyi (w związku z dyskusją z matajis, które spierały się ze mną, że jestem fanatyczny). Powiedział, że mamy przestrzegać!

Co, jeśli chodzi o mnie? Nie czuje się jakoś specjalnie lepiej, ale postanowiłem walczyć i to dało mi trochę kopa do przodu. Wierzę, że przez ten wysiłek mogę się wznieść, a jeśli się nie uda, to przynajmniej będę wiedział, że zrobiłem, co mogłem. Muszę pracować nad sobą. Jestem w najlepszej z możliwych sytuacji – mam towarzystwo bhaktów, towarzystwo mistrza duchowego i bezpośredni udział w jego nauczaniu, jego osobiste przewodnictwo. Pozostało jedynie pokonać umysł (ha, ha). Jak? Przez służbę oddania i sadhanę.

10.09.1998
Cork

Wczoraj była niezła próba. Przed drugim w ciągu dnia harinamem czytałem Bhagavatam w aśramie. Nie mogłem się za nic skoncentrować. W pewnym momencie ogarnęło mnie palące pożądanie, paskudztwo nie do stolerowania. Nie będę się wgłębiał, ale wydawało się, że już po mojej wzniosłości.

I ostatkiem sił wziąłem do ręki Krsna Book i zacząłem czytać. Czytałem z natężoną uwagą, to czytanie było jak modlitwa. Z każdym słowem starałem się czuć ten nastrój: „Kryszno, pomóż”. I nadeszła ulga. To było jak duchowy prysznic. Czułem, jak wracają mi siły i wiara, i jak znika wpływ ignorancji i pasji. To była łaska.

Kiedy później wyszliśmy na ulicę z harinamem, czułem radość i lekkość, skakałem po ulicy jak balonik na sznurku, kompletnie odlatując.

To jest właśnie to – myśleć o Krysznie i zawsze prosić Go o pomoc. Przeczytałem w Bhagavatam, że bhakta tym się różni od innych ludzi, iż wszystkie przeciwności przyjmuje jako łaskę Kryszny. To mi pomogło, bo zaczynałem już myśleć, że te wszystkie brudy w sercu sprawią, że Kryszna da sobie ze mną spokój, że czuję się tak paskudnie, bo Bóg mnie już nie chroni. Teraz wiem, że to był test – na ile jestem w stanie szukać schronienia w Krysznie, a nie w uleganiu mojej niższej naturze.

Kiedy wreszcie w moim sercu będzie czysto i jasno? Przypomina mi się historia o sprzątaniu świątyni w Gundica. Tak bym się chciał oczyścić. Prawdziwe podporządkowanie, pokora, miłość i wolność. Brzmi niesamowicie. ile jeszcze zajmie mi droga? Haribol!

* * *

Jesteśmy tutaj już jakieś cztery tygodnie. Powoli ludzie przyzwyczajają się do nas, nie jesteśmy już taką sensacją jak na początku. Spora część ludzi jest uszczypliwa, trochę mają nas już dosyć, z naszymi dwoma harinamami dziennie, ale ciągle bardzo wielu ludzi jest szczęśliwych na nasz widok, czuć, że nas szanują.

Wczoraj wieczorem był wspaniały kirtan. Ogarnęło mnie takie piękne, przenikliwe uczucie, jak wspaniale być bhaktą. Tańcząc i intonując, przypomniałem sobie różne chwile z życia wielbiciela. Nie mam na myśli obrazów z przeszłości, ale coś bardziej jak nastroje. Poczułem, że mam w sercu taki skarbiec, w którym ukrywają się wszystkie te kirtany, wykłady, uczty, albo zwykłe rozmowy z Vaisnavami, jakiś dzień w kuchni, nieznaczna służba. Choć czasami jestem przykryty ignorancją i pasją i przez to nie widzę tych klejnotów, czuję się pusty w środku, to tak naprawdę te rzeczy tam są, i w rzadkich momentach przejrzystości, kiedy Kryszna obdarza mnie swoją łaską, mogę je zobaczyć. Poczuć te emocje, nastroje – Kryszna jest źródłem wszystkich aspektów szczęścia. Dobrze jest je czasami poczuć – kropla oddania, odrobina pokory, która przebiła się przez skorupę fałszywego ego. To nie jest sentymentalne – tak jest naprawdę. Dusza jest pełna cudownych smaków i to, że nie możemy do nich dotrzeć jest tylko kwestią materialnych okryw.

Wiem, że ten wyjazd do Irlandii i służba w Cork też będzie takim klejnotem. Wprawdzie teraz jest mi ciężko, to wysiłek, żeby w tych warunkach służyć Krysznie oczyszcza. Przyjdzie moment, gdy ta walka będzie pięknym wspomnieniem. Tęsknię za tym dniem.

Mam przeczucie, że ta chwila, kiedy z serca znikną wszystkie brudy, to będzie kompletny odlot. Taki spokój, taka wolność! Jak przebudzenie – popatrzę do tyłu i zdziwię się – to byłem ja? Jak mogło mnie tak okryć? Jak mogłem tak cierpieć? Czuć pożądanie i zazdrość? Przecież prawdziwe życie jest tak barwne!


Purusa i Ananta walczący w japa time'ie:).
Purusa wyraźnie przegrywa walkę.

No comments:

Post a Comment