Friday 1 October 2010

Manifesto


Nowe Krople 2
(Krishna Kathamrta Bindu 33)

02.10.2010, Rycerka

Kolejny z rzędu ranek, przy próbach wyciśnięcia z siebie boskiej świadomości. Mówi się, że rano jest najlepszym czasem na duchowe praktyki. Coś w tym jest, bo wieczór na pewno jest najgorszy. Wtedy chce się obejrzeć film, czy poczytać coś luźnego (wziąłem się wczoraj za Lema). Ale z drugiej strony rano jest szaro, człowiek rozespany, cały dzień na głowie. Też nie jest łatwo.
Planujesz znów narzekać?

* * *

- Widzieć Vaisnavę – Śrila Prabhupada

W znaczeniu do Bhagavatam (4.22.9) Prabhupada pisze:

„Konkluzja jest taka, że Najwyższy Osobowy Bóg mieszka w każdym sercu, a Jego czyści wielbiciele, Vaisnavowie podróżują po całym wszechświecie, ale osoby znajdujące się pod wpływem materialnej natury nie mogą zrozumieć formy Najwyższego Pana, ani Vaisnavów. Powiedziane jest, że nie można zobaczyć Najwyższego i Vaisnavów materialnymi oczyma. Należy wcześniej oczyścić swoje zmysły i zaangażować się w służbę dla Pana.”

Dodaje otuchy myśl, że prawdziwie zaawansowane dusze wędrują po świecie, próbując pomóc maluczkim. To znaczy, że nawet teraz, kiedy to piszę chodzą tu i tam, wyciągając z materialnego dołka najróżniejszych nieszczęśników. Mam nadzieję, że niedługo pora na mnie.

* * *
Powiem szczerze, jak jest ze mną. Długi czas starałem się ze wszystkich sił. Nawet widząc w sannyasinach, mistrzach duchowych wady, starałem się ich nie dostrzegać – raz, że obraza, dwa, że chciałem wierzyć w czystych Vaisnavów. Nie mówię, że to źle, myślę, że dobrze, że tak robiłem. Oznaka prostoty…

Trochę się gubię, chyba próbuję coś ukryć sam przed sobą. Ok – napiszę to jak najprościej, zobaczę, co z tego wyjdzie – wymaga się ode mnie (i od każdego), że ma się starać, oddawać, wierzyć i płacąc taką cenę, zostanie nagrodzony – towarzystwem zaawansowanych Vaisnavów, Kryszny, służbą oddania. Nie chce mi się już w ten sposób. Dlaczego nie wyzwać Boga, nie postawić się – „Nie będę robił nic, mam dosyć wypruwania sobie flaków i pokazywania jak mi zależy, żeby zwrócić na siebie Twoją uwagę, czy uwagę Twoich poufnych wielbicieli. Ja już dosyć pokazałem. Teraz Ty mi pokaż, jak Ci zależy. Chcę zobaczyć, że Ci zależy, że pomimo mojego oporu potrafisz zamieszać w materii wszechświata, w niciach losu i sam zrobisz pierwszy krok. Wyślesz jakiegoś wielbiciela, który potrafiłby dotrzeć do mnie, zmiękczyć moje zatwardziałe serce i który nie odwróci się na pierwszą oznakę „niepoważności” z mojej strony.”

Nawet ludzie z materialnej rodziny tak robią, akceptują nas ze wszystkimi wadami, nawet gdy ich odrzucamy, to rodzice robią wysiłek, żeby nawiązać kontakt, zawrócić nas do domu. Jak to więc możliwe, że Bóg działa inaczej? Niech pokaże. Niech udowodni swoje uczucie. Koniec z „postdated cheques”.

Uff, lepiej mi:) Ale już chyba nie piszę o następnych artykułach z tego numeru. Po takim manifeście, na dziś chyba już zamknięty jest dla mnie skarbiec.

Na końcu numeru Gaura Kiśora das Babaji wyrzuca z hukiem sługę, który podkradał mu pieniądze i zanosił bardzo biednemu ojcu. Nie chodziło mu o pieniądze, ale nie mógł znieść kogoś, kto był kłamliwy w służbie oddania.

Nie czuję tego, ani trochę, jest mi to obce. Syn zaniósł biednemu ojcu parę groszy, z synowskiej miłości. Gdzie jest tu powód do potępienia?

* * *
Ostatnio o wiele bliższy jest mi Lew Tołstoj i jego sposób widzenia prawdy. Na przykład w tym fragamencie Dzienników:

Są dwa sposoby poznawania świata zewnętrznego: jeden najbardziej pospolity i nieuchronny – poznawanie pięcioma zmysłami. Z tego sposobu poznania nie powstałby w nas ten świat, który znamy, lecz byłby chaos dający nam rozmaite wrażenia.
Drugi sposób polega na poznawaniu siebie przez miłość do siebie, a potem na poznawaniu przez miłość do innych: na przenoszeniu się myślą w drugiego człowieka, w zwierzę, roślinę, a nawet kamień. Tym sposobem poznaje się od wewnątrz i kształtuje cały świat, tak, jak my go znamy. Ten sposób jest tym, co nazywają talentem poetyckim.
Jest to także miłość i jak gdyby przywrócenie zakłóconej jedności między istotami. Wchodzimy w siebie i wchodzimy w drugiego. I można wejść we wszystko. Wszystko – zjednoczyć się z Bogiem, ze wszystkim.


To jest piękne. I odpowiadam od razu na zarzuty – nie jestem skażony impersonalizmem, przez czytanie nievaisnavów - dla mnie Bóg zawsze będzie osobą, nie potrafię wyobrazić sobie inaczej. Ale szukam w Nim więcej człowieczeństwa i to człowieczeństwa, które mogę dotknąć, nie tego z niedostępnej Goloki, tańca rasa i włóczęgi z krowami. Te rzeczy dzieją się daleko, poza milionami materialnych okryw, co ja mogę o tym wiedzieć? Chcę Go dostrzec, poczuć i spotkać tutaj, w tym świecie.

2 comments:

  1. Hej Mad! A może tego spotkania nie potrafisz dostrzec?
    Oczekujesz człowieczeństwa od Boga, ale jakiego człowieczeństwa?
    Czy syn kradnący dla ojca jest bardziej ludzki niz ten, który nie chce aby go okradano? Zwłaszcza jeśli okradziony sam jest żebrakiem?Czy wady sannyasinów nie swiadczą właśnie o tym ze sa ludźmi, a nie posągami?
    Jesli Twój Bóg będzie idealnym człowiekiem, moze nie bedziesz się wcale dobrze czul w jego towarzystwie

    ReplyDelete
  2. Nie zrozumiałaś - ja wcale nie szukam ideału. Ani trochę. Wręcz przeciwnie - dla mnie bycie człowiekiem oznacza niedoskonałość.

    ReplyDelete