Saturday 18 September 2010

Służba na budowie, parę realizacji i niespodziewane spotkanie



Szafranowe stronice 22
12.08.1997 Warszawa, Nowe Ramana Reti

Hare Kryszna.
Pierwszy wieczór w warszawskiej świątyni. Jest wspaniale! Piękne bóstwa Śri Śri Gaura Nitai, wyglądają jak dwaj chłopcy.
Zrobiliśmy z Sebastianem bhajan, tylko my, we dwójkę i czułem, że płynie łaska.

Jest tutaj również Viśvambhara. Stęskniłem się za nim, niesamowity bhakta. Nie widziałem go chyba ze dwa miesiące i trochę się bałem, że się zmienił, ale jeśli nastąpiły jakieś zmiany to tylko na lepsze. Nadal ma to specyficzne poczucie humoru, kocham lekkość, z jaką potrafi mówić o wszystkim, bezpośredniość i szczerość. Opowiedział mi, jak się chciał żenić z M., ale to była Maya, na szczęście Kryszna go uratował. Pochlebia mi, że rozmawia o tym ze mną. Zawsze chciałem być jego przyjacielem. No ale Viśvambhara jest przyjacielem wszystkich, czyż nie?
Podoba mi się miejsce w jakim położona jest świątynia. Mały park za budynkiem, łączka, dużo miejsca. Z tego, co mówi Seba, bhaktowie tutaj również są fajni.
Dziękuję Ci, Kryszno, że wysłałeś mnie tutaj. pozwól mi służyć Ci dobrze i ochroń mnie przed wszystkim, co mogłoby mnie oddalić od bhaktów.

19.08.1997

Już późne popołudnie, gdzieś koło osiemnastej. Właśnie zszedłem z budowy. Dziś kułem mur, woziłem cegły, później stałem na dachu i łapałem cegły, a jeszcze później nosiłem zaprawę, blachy na dach, płyty gipsowe.

Dobrze mi cały dzień takiej służby. Umysł jest spokojniejszy, zresztą towarzystwo Viśvambhary wpływa na mnie orzeźwiająco. Podoba mi się tutaj. Nie oznacza to, że zniknęły moje problemy z umysłem – są nadal, takie same jak przedtem, tylko dzięki łasce Guru i Kryszny łatwiej jest mi je tolerować.

Miałem ostatnio takie przemyślenie, które bardzo mi pomogło. Nie zdarzyło się nic konkretnego, ale to przyszło ze środka, z serca. Jest taki werset w Bhagavad Gicie, gdzie Kryszna mówi, że jeśli ktoś nie ma wystarczającej inteligencji, aby zrozumieć wiedzę duchową, On pomaga z wnętrza serca. I właśnie coś takiego odczułem.
No więc często, czasami nawet kilka razy dziennie mam problemy z wiarą. Po prostu nie mogę uwierzyć w Tulasi, w Bóstwa, albo w maha-mantrę. Mój umysł zawiesza się w próżni, czuję, że jestem ateistą i cierpię. Nieprzyjemne uczucie.

Myślałem ostatnio, jak z tego wyjść, jak to zmienić i nagle zabłysło mi w sercu – wystarczy zdać się na Guru. Wszystko stanie się prostsze. W niego wierzę. A on wierzy w te rzeczy. Praktykuje ten proces od kilkudziesięciu lat i jest większy ode mnie duchowo. Więc skoro on wierzy, to ja wierząc w niego, również zacznę wierzyć w te duchowe sprawy. Brzmi bardzo prosto, może nawet za prosto, ale nie umiem tego lepiej opisać. To nie tylko myśl, ale głębsze zrozumienie, które zakwitło głęboko. Jest mi lepiej.

Wczoraj, późnym wieczorem obudził mnie hałas. Podniosłem rozespany wzrok i ku mojemu zdziwieniu zobaczyłem Gunagrahi Maharaja. Uśmiechał się, machał do mnie ręką i powiedział: „Haribol”. Złożyłem pokłon i prawie od razu zasnąłem.

Rano nie byłem pewny, czy to sen, ale zobaczyłem Maharaja na korytarzu. Złożyłem dandavaty, a Maharaja podszedł bliżej i poklepał mnie po ramieniu, mówiąc: „Hello Marcin”. Uszczęśliwił mnie tym, że zapamiętał moje imię. Super było go znów spotkać. Boże, jak dobrze być w towarzystwie zaawansowanych wielbicieli. To najsłodsza rzecz na świecie i mam nadzieję, że zawsze będę miał to szczęście.

Niestety Gunagrahi Maharaja wyjechał bardzo wcześnie, jeszcze w czasie Mangala-arati. Widząc, że wychodzi, wymknąłem się za nim i pomogłem mu zanieść walizkę do samochodu.
Chciałbym, żeby mój Guru Maharaja już tutaj był.

No comments:

Post a Comment