Saturday 18 September 2010

Budujemy świątynię!



Szafranowe stronice 20

09.08.1997 Kraków

W poniedziałek jadę do Warszawy pomagać Viśvambharze w budowie Świątyni. Jeszcze rano nie miałem tego w planie, ale przy obiedzie rozmawiałem z Vanamalim Prabhu. Spytałem go, czy dobrze by było, gdybym spytał Guru Maharaja o jakąś misję, której powinienem się podjąć. Vanamali spytał, dlaczego miałbym nie pojechać do Warszawy? Potrzebni są ludzie do budowy świątyni i jeśli chcę zaangażowania, zabierze mnie tam w poniedziałek rano. Mam zostać do Janmastami, a później się zobaczy.

Jestem podekscytowany. Na pewno to gratka dla umysłu: kolejna zmiana, ale z drugiej strony cieszę się, że będę mógł brać udział w czymś, na czym zależy Guru Maharajowi. podobno włożył w udowę nowej świątyni dużo pieniędzy i chce żeby się to rozwinęło.

Jasne, że trochę się boję, co mnie tam spotka, taką już mam osobowość, ale tutaj długo bym nie wysiedział. Coraz gnuśniejsza atmosfera, tak jak się obawiałem większość brahmacarinów na sankirtanie, a świątynię przejęli bhaktowie z piekarni. Takie to niezdrowe, dziwne rozmowy, przekleństwa, kontakty z mataji, Ananta też się dziwnie zachowuje wobec mnie. Zresztą nieważne. W poniedziałek wyruszam na nową przygodę!

Na razie jest dobrze. Mam mocną sadhanę, mantruję wczesne rundy, dużo czytam, wieczorem intonuję Brahma Samhitę i Nrsmha Kavacę, pracuję nad wzniesieniem się w wyższe guny i w ogóle staram się wyciszyć. Nacieszyłem się własnym kątem, szafką, prywatnością i znów wyjeżdżam, gdzie woła mnie Kryszna.

Niech to jednak nie zamieni się w takie błąkanie się, że kiedykolwiek jest mi trochę źle, zmieniam świątynię, czy służbę. To rozwiązanie tylko na chwilę. Chcę nauczyć się być spokojnym wszędzie i w każdych warunkach.

No comments:

Post a Comment