Thursday 13 December 2012

Pomocna dłoń Gadotkaczy

Szafranowe stronice 41

12.12.1997 Kraków

     Niby mieszkam w świątyni, ale wygląda na to, że walka się nie skończyła. Mam na myśli walkę z samym sobą. W ogóle dziś nie czuję się za dobrze. Boli mnie głowa, niedobrze mi. Na dole bhaktowie gadają o jakichś głupotach i głośno się śmieją. Od tego boli mnie łeb jeszcze bardziej. Co za stara zrzęda ze mnie.
     Czasami tracę wiarę w towarzystwo bhaktów. Na sankirtanie masakra – zmagania na ulicy, niepewność jutra, chaos. W świątyni z kolei jakieś polityki. Ananta Bhakti został komandorem, a Bartek „awansował” na jego prawą rękę, obydwoje chodzą, obserwują, pouczają, zachowują się jak obozowi kapo. Masakra jakaś. Czasami mam już naprawdę dosyć. No ale jaka jest alternatywa? Nie chcę wracać do świata na zewnątrz. Oprócz Gadotkaczy, nie ma w świątyni nikogo, z kim mógłbym pogadać.
     Gadotkacza jest fajnym bhaktą. Bardzo mi pomaga. Często rozmawiamy o Krysznie, albo o problemach w życiu duchowym. Nie robi jakichś specjalnych zabiegów, żeby mi pomóc, ale przez swoją radość, spokój i ciągłe mówienie o Krysznie, daje mi podporę.
     Na przykład wczoraj. Miałem standardowego dołka. Siedziałem na  schodach przed kuchnią. Przysiadł się i powiedział, że właśnie czyta w Gicie rozdział „Bogactwa Absolutu”. Rano był kompletnie pogrążony w mayi, ale po kilkunastu minutach lektury poczuł, jak jego pociąg do Kryszny rozkwitł. Wystarczył moment czytania Prabhupada.
     Faktycznie. Czasami zapominamy po co tu jesteśmy. A przecież na początku to było zupełnie jasne – pokochać Krysznę. Gadotkacza powiedział, że aby tego dokonać, musimy o Nim myśleć, słuchać, intonować. Miłość nie pojawi się z powietrza. Kiedy widzimy jaki jest Kryszna, to zaczynamy się do Niego przywiązywać. Gdy czytamy: „Jestem zwycięstwem, przygodą, siłą mocnych”, itd. Czytając, jak Kryszna opisuje Swoje chwały, nasze uczucie zaczyna rosnąć. Widzimy, że warto Go kochać. Bo jest najukochańszą osobą na świecie.
     Guru Maharaja powiedział, że prawdziwa miłość jest wtedy, gdy myślimy, że ta druga osoba jest o wiele bardziej warta miłości, niż my sami.
     Gdy tak miotam się w tym chaosie (wewnętrznym i zewnętrznym), politykowaniu, krytykowaniu, to marzy mi się jakieś schronienie. Tym schronieniem jest Kryszna. Z kim mogę mieć prawdziwszy związek, jeśli nie z Nim? Oczywiście z guru maharajem, to fakt. Ale z drugiej strony, to mam wrażenie, że z guru nie można mieć tak bliskich relacji, jak z Kryszną. Przynajmniej nie wyobrażam sobie tego. No bo przecież potrafię zobaczyć siebie z Kryszną, jak wygłupiamy się gdzieś na Goloce, dzielimy jedzenie, bijemy się. Ale nie wyobrażam sobie tego z guru maharajem. Nie rozumiem tego za bardzo.

No comments:

Post a Comment