Friday 25 June 2010

Na turze



Po roku w świątyni zaczęła mnie dopadać rutyna, znudzenie, zaczęły coraz bardziej doskwierać problemy z sobą i z innymi. Pomyślałem, że wyjazd na tur Indradyumny Maharaja pomógłby mi podreperować coraz gorsze morale. W końcu to tam zacząłem swoją duchową podróż. Ubłagałem Vanamalego, który był wtedy prezydentem świątyni w Krakowie, żeby puścił mnie na całe wakacje. Ostatecznie udało mi się wytrzymać tylko miesiąc - nie uciekłem przed umysłem:). Pierwszego dnia po przyjeździe zapisałem w dzienniku:

Szafranowe stronice 11

01.07.1997 Gryfice

No i jestem na turze. Rok temu tutaj wszystko się zaczęło – zakochałem się w bhaktach i postanowiłem, że z nimi zostanę. Pamiętam Woodstock, niekończące się godziny słuchania maha-mantry, podziwianie tańczących aniołów, pantomimę o reinkarnacji. Później zapytałem z przejęciem Karuny Mayi mataji, czy jeszcze kiedykolwiek będę mógł spotkać bhaktów (myślałem, że nie mam szans, żeby mnie przyjęli do swojego towarzystwa), a później pamiętam, jak pojechałem prosto z Woodstocku do Gryfic, gdzie tur miał bazę. Wypaliłem na dworcu ostatniego papierosa i zacząłem wypytywać ludzi o „krisznowców”. Miałem długie, zlepione brudem włosy, zapadłe policzki na których odbijał się ślad alkoholu, narkotyków i papierosów, dziurawe, hipisowskie ubrania.

A kiedy znalazłem szkołę, zmieszana Karuna Mayi mataji przywitała mnie serdecznie i z obawą (o mnie) spytała Amrtanandę, czy mogę zostać. Amrtananda popatrzył mi głęboko w oczy i staliśmy tak przez chyba minutę. Próbowałem zawrzeć w moim wzroku całą szczerość, na jaką mnie było stać. Wreszcie powiedział, że mogę rozbić namiot za szkołą. Co za ulga! Rozbiłem mój dziurawy namiot z trzema śledziami, a później przez kilka dni, w oszołomieniu chłonąłem towarzystwo wielbicieli.

To był nektar. Pierwsze rundy, pierwsze kirtany, harinamy, jedzenie – nie do opowiedzenia! Jego smak był tak cudowny, że nie mogłem zrozumieć skąd się bierze. Już nigdy nie poczułem tego pierwszego smaku. Jaka to była przyprawa?:)

Smak prasadam nie jest jedyną rzeczą, którą utraciłem. Zgubiłem też parę innych.

Modlę się do Kryszny, żeby pozwolił mi pełnić dla Siebie służbę. Mam motywację – chciałbym czerpać nektar ze służenia, intonowania, prasadam. Wiem, że to egoistyczne, ale mam też pragnienie pozbycia się egoizmu i wszystkiego, co jest z nim związane – pożądanie, lęki, nieufność.

Pamiętam, kiedy rok temu poznałem bhaktów – to było jak przebudzenie. Ciągle widzę uduchowione twarze wielbicieli, ich uśmiechy, szczere słowa zachęty. Magiczne słowa, których jeszcze nie rozumiałem, ale których dźwięk wydawał się tak znajomy, swojski – sadhu, prabhu, haribol. Dźwięczały w głowie jak słodkie, tajemnicze zaklęcia.

O Kryszno! jacy oni wszyscy wydawali się piękni. Jakby nie z tego świata. Czułem się, jak mały dzieciak, który wszedł w krainę baśni, w której nie ma zazdrości, kłótni, problemów, gdzie wszystko jest czyste i radosne. To były najwspanialsze chwile w moim życiu. Jaki kontrast z chaotycznym, pustym życie, jakie prowadziłem wcześniej.

Później trochę się zmieniło. Zacząłem rozróżniać bhaktów, widzieć, kto jest „głupszy”, kto „mądrzejszy”, przestałem czuć się jak dziecko i zacząłem być dumny z małych, głupich rzeczy. Krok po kroku zobaczyłem swoją prawdziwą pozycję. Niską.

Proszę Kryszno, daj mi możliwość takiego postępu duchowego, żebym przestał myśleć tylko o sobie, a zaczął dostrzegać innych, żebym znów poczuł się jak małe, zagubione dziecko, które odnalazło drogę do Domu. Tylko w taki sposób można czerpać duchową radość.

To było w tym wszystkim takie wspaniałe – po raz pierwszy w życiu poczułem się, jakbym naprawdę wrócił do domu. To było silne, przeszywające uczucie, coś niesamowitego.

Indradyumna Maharaja powiedział dziś na wykładzie, że na turze wszyscy jesteśmy jak w domu, że tak powinniśmy się czuć.

A ja nie do końca tak się czuję. Dlatego Kryszno, pozwól mi służyć Ci, rozwinąć pokorę, tak żebym znów mógł czuć się kimś nieznacznym. Mam nadzieję, że uda mi się coś z tego osiągnąć tutaj, na turze, wśród tylu wspaniałych wielbicieli. Tu się wszystko zaczęło, może więc tutaj znajdę pomoc.

1 comment:

  1. Drogi Przyjacielu,
    Hare Krsna!

    Masz szczera nature i zdolnosci literackie. Kiedys sie znalismy. Wyslij mi maila to powiem wiecej o co mi chodzi...

    ananda.hari@gmail.com

    ReplyDelete