Wednesday 16 June 2010

Nektar w Nowym Śantipur



Szafranowe stronice 8
09.06.97, Nowe Śantipur

Dziś pierwszy dzień kursu. Zapowiada się bardzo fajnie. Po programie porannym, rundach, śniadaniu spotykamy się wszyscy razem, bhaktowie z całej Polski, dzilimy się na różne grupy, dyskutujemy, rozmawiamy o przeżyciach. I tak do obiadu. A później znowu. Wieczorem Gaura-arati, wspólny kirtan.

Gdy tak się siedzi z Vaisnavami i ich słucha, okazuje się, że są normalni, tacy jak ja, nawet ci z nićmi, którzy zwykle wydają się niedostępni i surowi.

Dziś jest dobrze. Już wczoraj poczułem poprawę, jeśli chodzi o moje sercowo-mentalne problemy. Było Gaura-arati. Odlot! Już dawno nie mogłem wejść w kirtan. Na festiwalu instalacji Bóstw, w Krakowie myślałem, że zwariuję, tak bardzo chciałem wspólnie intonować i tańczyć z bhaktami, ale nie mogłem. Coś mnie blokowało i stałem w kącie jak kołek, próbując wzbudzić na zdrętwiałej twarzy uśmiech.

Wczoraj zacząłem tańczyć i śpiewać w kirtanie na siłę. Nagle poczułem taki smak i taką radość, że zacząłem się śmiać i skakać pod sam sufit. Nawet Śyamasundar podchwycił, choć nie mam z nim jakiegoś związku, a Ratnanga chwycił mnie za ręce i zakręciliśmy takiego pirueta, że prawie fruwaliśmy. Był tam jeszcze malutki Mahadeva, nie mam pojęcia czyj syn. Dołączył do nas z entuzjazmem. Widok jego uśmiechniętych, ogromnych oczu wzmocnił jeszcze klimat. Nektar, naprawdę nektar. Chciałbym zawsze być w takim stanie umysłu, pogrążony w intonowaniu. To byłoby prawdziwe życie.

Myślę, że ten kirtan to była też łaska Panca Tattvy. Starałem się kilka ostatnich dni służyć bhaktom, gdzie się dało. Zgłaszałem się do podawania prasadam, mycia łazienek, kuchni, itd. Może Bóstwa to zauważyły i postanowiły mi się odwdzięczyć? Nie wiem. Może tak było? Nie chcę spekulować.

Uspakaja mi się umysł. W momencie kiedy przestałem z nim walczyć, negować jego pragnień, uspokoił się. Nie wmawiam sobie, że całe życie będę brahmacarinem, bo raczej nie mam szans, chyba że zdarzyłoby się coś szczególnego, jakaś specjalna łaska Kryszny. Teraz będę robił sankirtan, praktykował życie „pełnoetatowego” brahmacarina, a później pewnie zmienię aśram.

No comments:

Post a Comment