Szafranowe stronice 15
21.07.1997. Gryfice
(na turze)
Byłem dziś na sankirtanie w dhoti. Nic nie rozprowadziłem. Podszedłem tylko do kilku osób. Wypałka. Niech coś się stanie. Proszę Cię Kryszno, zrób coś, wszystko jedno co, żeby tylko w końcu coś ruszyło.
około 23:00
Ale inspiracja. Chwała Bogu, że są też i takie momenty, bo długo bym w tej świadomości Kryszny nie pociągnął.
Kiedy dzisiaj byłem na największym mentalu, w czasie festiwalu, zawołał mnie do siebie Gunagrahi Maharaja. Zapytał, czy robię coś szczególnego. Pytanie było retoryczne, bo od kilku godzin błąkałem się po festiwalu, próbując nie istnieć i wydębić halawę od kucharzy.
Odpowiedziałem, że nic nie robię. Wtedy Maharaja kazał mi przynieś piętnaście egzemplarzy „Reinkarnacji”. Zbladłem, ale spełniłem polecenie. Maharaja wziął mnie za ramię i zaprowadził do namiotu z wystawą o reinkarnacji, po czym powiedział, że mam tutaj rozprowadzać książki. Gunagrahi Maharaja emanował radością, uśmiechał się i mówił do mnie w ciepły, ale jednocześnie stanowczyz sposób, który dawał poczucie bezpieczeństwa i pozwalał z zapałem zaangażować się w sankirtan.
Błogosławieństwo Maharaja uratowało mnie. Zacząłem rozprowadzać książki, zupełnie bez mentalu. Schodziły jak świeże bułeczki, spotkałem inteligentne, otwarte osoby, które były zainteresowane, bez problemu nawiązywałem przyjacielski kontakt. Praktycznie fruwałem tam w powietrzu. Kilka razy wypatrzyłem Gunagrahi Maharaja, który obserwował mnie badawczo, z uśmiechem i kilka razy zachęcająco kiwnął głową.
Towarzystwo starszych bhaktów jest najważniejsze w życiu duchowym. Bez tego jesteśmy niczym.
No comments:
Post a Comment